Pierogi ze szpinakiem i kozim serem - od kozy Basi. Basia pozdrawiam!!!
Zaprzyjaźniona koza po sąsiedzku,zaczęła dawać mleko.W związku z tym faktem, czym prędzej zostałam obdarowana serem.Na oko ,sera było około 400 gram w pudełeczku. Szybko zapadła decyzja o pierogach.Na pierwszy front ze szpinakiem.Efekt naprawdę konkretny!!!!!
Składniki
farsz:
-ser kozi biały- około 70 gram (oczywiście ilość to kwestia smaku, ale za dużo być nie może,gdyż całkowicie zdominuje szpinak)
-szpinak w liściach ,mrożony lub świeży (ilość taka,aby było co udusić na patelni)
-czosnek-6 ząbków
-połowa kostki rosołowej
-sól ,pieprz
ciasto pierogowe:
2 szklanki przyzwoitej mąki pszennej
2 łyżki masła
szczypta soli
żółtko
3/4 szklanki ciepłej wody
Szpinak wrzucamy na patelnię,dusimy do rozmrożenia, dodajemy przeciśnięty czosnek, pól kostki rosołowej,sól i pieprz.W razie zbyt dużej temperatury podlewamy wodą. Kiedy szpinak jest już dobry, przekładamy go na drobne sitko,czekamy kilka minut , aż zniknie nadmiar wody.Do szpinaku dodajemy ser, delikatnie mieszając,aby zachował swoją konsystencję.Doprawiamy.
Ciasto pierogowe,wielokrotnie sprawiało mi sporo kłopotów. Trafiłam w końcu na proporcję idealną. Mąkę mieszamy z solą,dodajemy żółtko,roztopione masło,wodę i zagniatamy elastyczne ciasto.Ja ciasto robię w misce, z początku mieszając łyżką składniki. Potem wykładam je, na posypana mąką stolnicę i dopiero zagniatam.Ciasto musi być elastyczne, należy pamiętać, że im więcej mąki będziemy dodawać podczas zagniatania,tym ciasto będzie twardsze. Na stolnicy rozwałkowujemy połowę ciasta i wycinamy szklanką kółka.Resztę ciasta zakrywamy ściereczką.Farszem napełniamy ciasto i skrzętnie sklejamy.
Sklejone pierogi układamy na ściereczce i przykrywamy je,aby nie wysychały. Wrzucamy po kilka sztuk,na porządnie gotującą się wodę.Z moich testów wynika, iż pierogi są najlepsze, kiedy wyjmiemy je,minutę po wypłynięciu-ale każdy robi ciasto innej grubości. Można wrzucić jednego na próbę i sprawdzić w jakim tempie się gotują.
Aby z pierogów nie zrobiła się posklejana breja, napełniamy garnek zimną wodą,dodajemy klika łyżek oleju i po wyjęciu z wrzątku, wrzucamy je do garnka z zimna wodą.Czekamy, aż lekko wystygną i przede wszystkim obeschną po wyjęciu. Ja dla pewności jak już ostygną i wyschną, polewam olejem.
Smacznego!!!!!
Moi rodzice mieli kiedyś kozę - Barbarę :)
OdpowiedzUsuńZ sentymentem więc przeczytałam ten wpis...Pozdrawiam
Basia dla kozy popularne imię:)Może to wcielenie tamtej:)Pozdrawiam!!!!!!
OdpowiedzUsuń